Ten dzień bardzo mi się spodobał! Od rana w domu rozchodziły się wspaniałe zapachy, a mój koci żołądek, aż się skręcał. Wytrwałem dzielnie do wieczora. Ale ten pierwszy poczestunek mnie zbił z pantałyku! Dostałem biały wafelek, którym kot się z pewościa nie naje, a na dodatek postawiono przede mną wyolbrzymione oczekiwania: miałem przemówić ludzkim głosem! Jeszcze czego! Jak chcecie to się nauczcie gadać w moim języku, bo to o wiele dźwięczniejsze i łatwiejsze od waszego chrobotania. Już miałem dać nogę, ale udobruchano mnie prezentami: zestaw kocich przysmaków i myszka, To rozumiem! Nie można było tak od początu?
środa, 24 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz